Podbój kosmosu w promocji, czyli jak to się robi w Indiach

5 listopada 2013 Indie ruszyły na podbój Marsa. Indyjska sonda Mangalyaan (Mars Orbiter Mission) wystartowała bez przeszkód i o godzinie 10:10 naszego czasu wzbiła się w przestrzeń kosmiczną. Najpierw sonda pokonała orbitę Ziemi, następnie po serii manewrów, skierowała się ku orbicie Marsa. Do Czerwonej Planety dotrze we wrześniu 2014 roku. Nie byłoby w tym nic niezwykłego (wszak Indie już od jakiegoś czasu wysyłają sygnały o planach kolejnych misji), gdyby nie koszt przedsięwzięcia – 75 mln dolarów, który można określić jako…znikomy.

Zaledwie kilka dni po starcie misji Mangalyaan,  NASA wysłała swoją misję w kierunku Czerwonej Planety Mars, o nazwie Maven. Jej koszt: 671 mln dolarów jest ponad 9-krotnie wyższy niż jej azjatyckiego odpowiednika. Co więcej, budżet indyjskiej misji stanowi zaledwie trzy czwarte ze 100 mln dolarów, które zostały przeznaczone na produkcję zeszłorocznego hitu filmowego, którego akcja rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej – „Grawitacji”.

Skąd bierze się taka różnica w kosztach? Podstawą  jest to, że NASA przed każdą misją buduje aż trzy egzemplarze danej sondy, dla pewności, że wszystko działa zgodnie z planem. Indyjscy inżynierowie przed budową docelowego egzemplarza, oparli się wyłącznie na projektach komputerowych. Jest to również stosunkowo nieskomplikowana sonda, wyposażona w pięć instrumentów naukowych mających badać atmosferę i powierzchnię Marsa. Pozytywnie na koszty wpłynęło też stale rosnące doświadczenie Indii w dziedzinie wysyłania na orbitę sztucznych satelitów, niższe zarobki konstruktorów i obsługi misji oraz fakt, że do wysłania na orbitę sondy wykorzystano indyjską rakietę PSLV (Polar Satellite Launch Vehicle).

Centrum kontroli ISRO w Bangalore

Zanim Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych ogłosi sukces, sonda musi przebyć jeszcze miliony kilometrów.  Mimo, że w ostatniej dekadzie zdecydowana większość podobnych misji kończyła się powodzeniem, mamy za sobą też spektakularne wpadki, takie jak rosyjska misja Fobos-Grunt, która nie zdołała nawet opuścić ziemskiej orbity i skończyła marnie paląc się w atmosferze. Indie mają już jednak powód do dumy. Są pierwszym państwem, któremu udało się wynieść na orbitę sondę marsjańską za pierwszym podejściem. Respekt budzi również tempo powstania urządzenia – zaledwie 2 lata od momentu zatwierdzenia misji w sierpniu 2011 roku do zakończenia jej budowy. Wynikało to głównie z tego, że konstrukcja opierała się na wcześniejszej sondzie Chandrayaan, która wzięła udział w zakończonej sukcesem misji na Księżyc.

 

41 views

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *